Mówi się dużo o końcu strategii i o tym że teraz konsumenci tworzą markę czy produkt. Prawda, półprawda czy g…no prawda?
“In the past, a corporate marketing team controlled brand voice. With the advent of social technologies that empower the individual voices of employees, customers, and members of the broader public, however, centralized control is giving way to grassroots, many-to-many dialogue”.(http://linkd.in/1tNQYVC). Trudno sie z takim sformułowaniem nie zgodzić.
Ale dosyć teorii, jak większość ludzi lubię proste przykłady. Zrobiłem w weekend taki film:
To film o tym jak odpakowuję swój nowy rower górski. Serio.
Czy wymyśliłem markę na nowo? Czy stworzyłem produkt na nowo? Nie. Jako normalny konsument marki tworzę przekaz, który wpisuje się w to co mówi producent, nadając temu bardziej osobisty wymiar. Mówiąc wprost – jeżeli produkt jest spójny z komunikacją marketingową, odpowiada na potrzebę i przy tym odpowiednio pozycjonowany cenowo to konsument bierze go takim jaki jest.
Problem pojawia się moim zdaniem wtedy, gdy nie ma pomysłu na produkt lub połączenie produktu z komunikacją – lider nie ma wizji tego co chce dostarczyć ludziom. Wtedy tezy o końcu strategii stają się atrakcyjne – i wydają się prawdziwe.
Internet otworzył marki i produkty na głos konsumenta (choć ten głos był zawsze decydujący o sukcesie produktu). Rolą strategii jest wyznaczać w jakich ramach ta dyskusja się toczy, jeżeli nie ma na to pomysłu to rzeczywiście potoczy się tam gdzie będą chcieli konsumenci.
Ale bardziej prawdopodobne że konsumenci po prostu taki produkt pominą.
Swoją drogą, zastanawialiście się kiedyś co zrobiłby Henry Ford w dobie social media?