Ucieczka – cz. 2

Weź jakieś zapałki bo jak uderzasz w las to mogą Ci się przydać.

To była chyba jedyna sensowna odpowiedź jaką otrzymała na pytanie zadane na forum. Poza tym same obelgi, mniej lub bardziej dowcipne komentarze. Dwie bezpośrednie propozycje przetrzepania bobra. Ale czego właściwie mogła się spodziewać.

Kto normalny odpisuje na pytanie Co mam zabrać na ucieczkę z domu? Kto normalny w ogóle jeszcze ucieka z domu? Dom to dzisiaj takie miejsce w którym można być i nie być jednocześnie.

Ale ona uciekła. Nie to że bił ją ojciec. Albo się upijał. Albo nie mogła się dogadać z matką. Miała koleżanki, i chłopaka, z którym mogła wieść nudne i szczęśliwe życie. Uciekła tak po prostu. Może dlatego, że chciała raz w życiu coś przeżyć. Wzięła zapałki na wypadek wizyty w lesie, trochę jedzenia oraz ubrań i wyszła.

Ta ucieczka była nawet przyjemna. Trwała 3 dni, z których 2 spędziła włócząc się po Galerii Dominikańskiej. 3 dnia stwierdziła że pora na prawdziwą przygodę – złapała stopa i pojechała do lasu Rędzińskiego. Ulubione Conversy okazały się niestety mało odporne na wszechobecne pośniegowe błoto ale szybko znalazła na to sposób, owijając je w 2 reklamówki z Zary (była promocja na bluzki i te które kupiła nie zmieściły się w jednej). Wszystko inne w lesie było do zniesienia, nawet kiedy wielki czarny gawron zesrał się jej prosto na czubek głowy pomyślała tylko że to na szczęście. Wszystko inne… poza ciszą (nawet bateria w Nokii nie działa wiecznie). Cisza pokonała ją w mgnieniu oka. I to był koniec ucieczki sprzed 5 lat.

Tym razem było inaczej. Oddałaby wszystko, aby przestać słyszeć krzyki goniących jej ludzi i ujadających psów. Oddałaby wszystko, za ciszę gdyby jeszcze mogła o czymkolwiek w swoim życiu decydować. Ale było już za późno.

Część 3